środa, 15 maja 2013

Ważna informacja.!

Przepraszam was ale przenoszę bloga , ponieważ nie potrafię tutaj zrobić tak żeby każdy mógł dodawać komentarze a bardzo mi na nich zależy.
 O to link do bloga : http://just-life--po-prostu-zyj.blog.pl/
  Jeśli chcecie żebym dodawała rozdziały tu i tam to piszcie na tym drugim blogu w komentarzach dobrze? napiszcie po prostu że chcecie żebym też dodawała tutaj chociaż wątpie żeby ktoś chciał.:)
Pozdrawiam Wwerrciaa;**
Rozdział I 

Kilka dni później. 

Taty już nie było w domu, pewnie był w pracy. Chris jeszcze śpi, jak zawsze zresztą. Po zjedzeniu śniadania, nakarmiłam psa i wyszłam z nim z domu, aby pójść na spacer. 

Spacerowałam z Puszkiem już mniej więcej z dwie godziny. Akurat teraz znajdowaliśmy się w parku. Patrzyłam na dzieci bawiące się na placu zabaw, co chwilę mijałam zakochane pary. Ja nigdy nie miałam chłopaka, bo po prostu jestem za brzydka. No cóż.. takie życie. 
Wracając do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu po zakupy. Wróciłam do domu i skierowałam się do kuchni. Zakupy zostawiłam na stole, stawiając je tak, żeby Chrisowi było łatwiej je znaleźć. Puszka zostawiłam w salonie, a sama wyszłam na podjazd, aby zobaczyć do skrzynki i przy okazji sprawdzić, czy nadal stoi pełno samochodów, które widziałam wcześniej, wychodząc na spacer. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że nie ma już na podjeździe żadnego samochodu od przeprowadzek. Po chwili jednak wzruszyłam ramionami, myśląc, że przecież mnie to nie obchodzi... 

Zajrzałam do skrzynki, przeglądnęłam listy i natrafiłam na jeden, który na pewno nie był do nas, tylko do jakiegoś tam Paula, a adresem był dom na przeciwko. Nie chciałam tam iść i dawać im tego listu, ponieważ nie miałam ochoty poznawać nowego sąsiada. Ale niestety, mus to mus, tak więc poszłam. Zapukałam jeden raz, drugi, aż w końcu drzwi się otworzyły. Nie wiedziałam kto za nimi stał, bo moje oczy były zwrócone ku ziemi. 
- Dzień dobry, nazywam się Veronica i mieszkam w domu na przeciwko - mówiąc to skinęłam lekko głową na mój dom, nadal nie patrząc na tego gościa. - Przez pomyłkę w mojej skrzynce był list do pana - podniosłam głowę i nie zgadniecie kogo zobaczyłam... NIALLA HORANA W SAMYCH BOKSERKACH! Byłam niemal pewna, że moje oczy w tej chwili były niczym dwa spodki... Nie wspominając już o mojej szczęce, która wylądowała na ziemi. No nie wierzę... 
- No siema, jestem Niall, ale sądząc po twojej minie to chyba mnie znasz. - zaśmiał się. - Dzięki - powiedział, patrząc na list, którego w dalszym ciągu mu nie podałam. Strzeliłam sobie mentalnego liścia i wyciągnęłam ku niemu rękę, w której trzymałam list. Kiedy odbierał go ode mnie, nasze dłonie się lekko musnęły. Speszona szybko zabrałam rękę. - Może wejdziesz? - zasugerował, uśmiechając się łobuzersko. 
- Eee... nie, dzięki. Muszę już iść. - wypaliłam, po czym wystrzeliłam jak strzała do mojego domu. Zamknęłam drzwi za sobą i oparłam się o nie, nie wierząc kogo przed chwilą spotkałam... 
- Aaaa! To był Niall... O boże! Dotknęłam Nialla Horana, aaa! - zaczęłam piszczeć jak nienormalna. - Nie no, dobra Veronica, ogar przecież to tylko Niall Horan, nie?- gadałam sama do siebie. 
- No tak, to tylko Niall Horan... - podskoczyłam niemal do sufitu, słysząc brata. 
- Aaa! - krzyknęłam ze strachu - Chris! Nie strasz! 
Zaczął się ze mnie śmiać. - A tak w ogóle to co to za akcja z tym pedałkiem? - Taa... mój brat ich nie znosi. - Drzesz się jakby cię ktoś ze skóry obdzierał. 
- Nie uwierzysz! W tym domu na przeciwko mieszkają One Direction! - rzuciłam się bratu na plecy z radości. - Rozumiesz to!? Właśnie poznałam osobiście 1/5 członka One Direction. Aaaaaa! 
- O kurwa... - jęknął mój brat, po czym zrzucił mnie z siebie na podłogę i jakby nigdy nic, poszedł do kuchni, zapewne coś wpierdalać. 
- No, eej! - jęknęłam z bólu, bo walnęłam głową o podłogę. - No co za dziecko w ogóle... Ja nie wiem, chyba w buszu się wychował, ja pierdolę... - mruczałam sobie pod nosem wkurwiona, dalej siedząc na podłodze. 
- Mówiłaś coś?- krzyknął cwaniacko, Chris. 
- Kto? Ja? Niee, no co ty. Zdaje ci się - udawałam głupią, po czym wstałam i wyszłam na dwór z psem, bo poczułam głód nikotynowy. Taak, palę papierosy... Mój tata nie wie, że pale i niech tak zostanie. Nie mogłam w domu zapalić, później by śmierdziało. 

Szłam tak sobie z psem przez jakąś ulice i patrzyłam na bardzo dobrze znane mi widoki. Wszystko takie ładne, zadbane. Poszłam do parku, w którym byłam wczoraj z Puszkiem i wyciągnęłam papierosa. I nagle spostrzegłam, że nie mam zapalniczki, co mnie niesamowicie wkurwiło - Kurwaaa! - wydarłam się na cały głos. Chuj z tym, że ktoś mnie mógł usłyszeć. Byłam wkurwiona na maksa. Nie chciało mi się iść do sklepu. Nie wiedziałam co robić... Nagle znikąd przybyły do mnie wspomnienia. Moja pierwsza fajka, pierwszy buch... Pamiętam Meg i Pati, które pokazywały mi jak się zaciągnąć. "Mama idzie!" Stary, dobry sposób... Mimo wkurwienia, zachichotałam pod nosem. To były czasy. Tęsknie za nimi i to bardzo, ale cóż, sama urwałam z nimi kontakt. Westchnęłam ciężko. Gdy tak rozmyślałam podszedł do mnie chłopak o ciemniej karnacji, ślicznych czekoladowych oczach i czarnych włosach. Grzywkę z blond paskiem miał postawioną wysoko do góry. 
- Chcesz? - podał mi zapalniczkę, po czym usiadł obok mnie na ławce, uśmiechając się. 
- Jasne, dzięki - odrzekłam z bananem na ryjcu, ponieważ był to sam ZAYN MALIK! O ludu... Czy dzisiaj jest dzień spotykania One Direction!? Powoli zaczynam wierzyć, że tak... Modliłam się w duchu, żeby nie strzelić żadnej gafy. 
- Widzę, że wiesz kim jestem - powiedział rozbawiony, ale i trochę zawiedziony. 
- No tak jakoś wyszło, że zobaczyłam cię kilka... - w głowie dodałam "kilkaset" - razy w telewizji i w gazetach. Więc jakbym mogła cię nie znać? - uśmiechnęłam się i puściłam do niego oczko. 

Zaśmiał się głośno - Spoko. Ale żeby było oficjalnie to się przedstawię - stwierdził, chichocząc - Zayn Malik - podał mi rękę, uśmiechając się uroczo. 
- Veronika Olson - podałam mu dłoń, na której Zayn złożył pocałunek. 

- Ooo, jaki dżentelmen - zachichotałam, na co Malik puścił mi oczko. Odpaliłam w końcu papierosa i oddałam mu zapalniczkę. Wziął ją i również odpalił sobie fajkę. 
- Skąd jesteś? Bo masz trochę dziwny akcent... - Odezwał się niespodziewanie, patrząc na mnie zaciekawiony. - Nie żebym cię obrażał, czy coś. Tak się tylko zastanawiam. 
Zaśmiałam się. - Jestem z Polski - zrobił dziwną minę, Zaśmiałam się. - Jestem z Polski - zrobił dziwną minę, zapewne nie wiedząc gdzie jest Polska. - To taki kraj, który leży w Europie koło Niemiec. No i w Polsce macie naprawdę dużo fanek - szturchnęłam go w ramię, patrząc na niego znacząco. 
- Aa! Już wiem gdzie to jest. No właśnie, często do nas piszą na tt i w ogóle. - uśmiechnął się tak bosko, że chyba właśnie przeżyłam taki mini orgazm... Normalnie nogi miękną. Nie, stój! On mi się nie może spodobać... 
- Idziemy do mnie? - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Zayn'a. Spojrzałam na niego z miną "Are you fucking kidding to me?" - Nie patrz tak na mnie, bo zaczynam się bać - zaśmiał się. - No chodź. Proszę - zrobił słodkie oczka, niczym Bambi, że po prostu nie mogłam mu odmówić. Ale zaraz, czekaj, stop. Gdzie jest mój piesek?! 
- Puszek! - zawołałam, a Zayn spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę - Wołam psa - wyjaśniłam. - Puszek, gdzie jesteś?! No chodź! Wracamy! - I w tej samej chwili poczułam jak uwala się na mnie wielki ciężki pies- Ałaaa! To bolało! - zrzuciłam go z siebie. 
- Nic ci nie jest? - Zayn szybko podszedł do mnie, wyciągając rękę. 
- Niee, chyba nic. - uśmiechnęłam się, uspokajając go. 
- Uff, to dobrze - złapał się ręką za "serce". - Więc to jest twój piesek? - Schylił się do Puszka i głaskał go po uszach. A ja zdziwiona patrzyłam jak mój piesio merda sobie ogonkiem szczęśliwy. No, bo co jak co, ale mój pies nie lubi obcych ludzi, którzy go dotykają. Fakt, miał na sobie kaganiec, więc nic nie zrobi, no, ale ludu! - No to co, idziemy? 
- Tak. - Wyrzuciłam peta i przypięłam Puszka do smyczy. - No to w drogę - ruszyłam z psem, a Zayn za nami. Jednak szybko się z nami zrównał. 
Wchodząc do jego domu przeżyłam mini zawał...
__________________________________________________________

Noo więc jest 1 rozdział! Niestety ale nie wiem jak usunąć to z komentarzami. Chciałabym żeby każdy mógł dodawać komentarze bo chciałabym znać wasze opinie. Ale możecie też powiedzieć osobie które przekazały wam link do tego bloga  i które mnie znają swoją opinie a ten ktoś mi ją później napisze albo powie. Bardzo ucieszyło mnie 57 wejść. Gdybyście mogli no i oczywiście jeśli to ktoś czyta to chciałabym żeby pod każdym postem było mniej więcej 40 wejść. W tedy będę wiedzieć czy pisać dalej czy nie. No  i od razu powiem że rozdziały pisze na żywca. Czyli że nie mam już napisanych z 50 rozdziałów.  Po prostu jak najdzie mnie wena to pisze Więc nie wiem kiedy będzie następny rozdział. Pozdrawiam Wwercciaa;***

poniedziałek, 13 maja 2013

Bohaterowie

                    
Veronika - 16-letnia dziewczyna ze straszną przeszłością, o której nie chce wspominać, chce zapomnieć, lecz niestety jej sny jej na to nie pozwalają. Nieśmiała, czasami zabawna. Tęskni za swoimi przyjaciółkami, Patrichią i Margaret.
(ur. 5.10.1997)



Chris - 18-letni brat Veroniki. Tak jak siostra jest nieśmiały, ale i również zabawny. Jest wielkim wsparciem dla Veroniki. ( ur . 02.12.1995 )



Ich tata- Marcus 48l. , młody w duchu i z wyglądu, bardzo troszczy się o swoje dzieci i bardzo je kocha




One Direction-, Liam, 21l, Louis 20l, Zayn 20l,  Harry 19l.Niall 20l




___________________________________________
Bardzo proszę , jeśli będziecie czytać zostawcie po sobie jakiś ślad bo jestem ciekawa ile osób mogłoby to czytać .
Pozdrawiam Wwerrciaa;**